W ostatnim czasie (a konkretniej od poniedziałku) kupiłam dość sporo nowych kosmetyków do włosów. Głównie stało się tak z racji tego, że, po pierwsze, w moim mieście otwarte zostały dwa sklepy z naturalnymi kosmetykami, a po drugie, dlatego, że odkryłam w nim świetną hurtownię kosmetyków.
Pierwszą rzecz kupiłam właśnie we wspomnianej wyżej hurtowni. Jest to Mythic Oil firmy L'Oreal Professionnel, na który czaiłam się już od bardzo dawna. Używam go od poniedziałku i jak na razie sprawdza się u mnie świetnie. Po jego użyciu moje końcówki są bardzo miękkie, a dodatkowo pachną tak, jakbym dopiero co wyszła od fryzjera.
Druga rzecz to maska do włosów z Kallosa. Wersję Blueberry chciałam przetestować już od dłuższego czasu, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. A tu proszę! Była w hurtowni, do której się wybrałam. Maski z Kallosa są cudowne, bo są tanie, wydajne i oczywiście działają dobrze na włosy. Miałam już wersję Keratin oraz Latte i obie bardzo lubię, ale coś czuję, że ta nowa, Blueberry, będzie moją ulubioną.
Zdecydowałam się również na zakup porządnego oleju kokosowego. Wcześniej miałam ten olej z firmy KTC, ale niestety był on rafinowany i nie dawał tak fajnych efektów, jakie dałby mniej przetworzony olej. Ten, który kupiłam jest nierafinowany, z pierwszego tłoczenia, tłoczony na zimno i pachnie prawdziwym kokosem. Olejowałam nim już raz włosy i powiem wam, że jestem naprawdę zachwycona.
Kolejny kosmetyk to szampon z firmy Ecolab. Jest on do włosów przetłuszczających się i nie zawiera SLS ani SLES. Myłam nim już włosy, ale nie mam jeszcze wyrobionego zdania na jego temat. Jak na razie wiem tyle, że moje włosy były po nim długo świeże, nieźle się pieni i ładnie pachnie.
Wybrałam sobie też maskę z firmy Ecolab. Jest to maska nawilżająca z olejem z pestek brzoskwini, olejem ze słodkich migdałów, masłem shea, olejem sezamowym, olejem arganowym i innymi dobrociami w składzie. Nie zawiera parabenów ani silikonów. Nie używałam jej jeszcze, ale wiele osób ją polecało, więc mam nadzieję, że u mnie też się sprawdzi.
Następny kosmetyk to maska do włosów z firmy Natur Vital. Ma ładny skład i zawiera dużą ilość aloesu, który moje włosy bardzo lubią. Od kiedy zobaczyłam ją w Naturze (a było to kilka miesięcy temu) to bardzo chciałam ją przetestować, ale jednak cena mnie trochę odstraszała, ponieważ było to 23 zł. Ku mojej uciesze, kiedy weszłam dzisiaj do Natury, to moim oczom ukazał się piękny napis, a mianowicie: do -40% na odżywki do włosów. Zadowolona wrzuciłam ją do koszyka, kupiłam za 16 zł i będę testować!
Ostatnią rzeczą jest maska do włosów (tak dla odmiany), jak widzicie, z firmy Biovax. Miałam już maskę z tej firmy, tyle, że była to wersja z trzema olejami- arganowym, macadamia i kokosowym. Tamta już dawno mi się skończyła, a była świetna, więc stwierdziłam, że wypróbuję inny rodzaj, Wzięłam więc maskę do włosów słabych ze skłonnością do wypadania, zawierającą sok z liści Aloe Vera, olej ze słodkich migdałów, miód i ekstrakt z henny. Dam wam znać jak się u mnie spisuje.
Macie któryś z tych kosmetyków? Co ostatnio kupiłyście do włosów? :)